O bezpieczeństwie żywnościowym i aktualnym stanie europejskiego rolnictwa na posiedzeniu Prezydium COGECA

25 maja, 2022 mateusz Comments Off


25 maja 2022 w Brukseli odbyło się posiedzenie Prezydium COGECA, w którym uczestniczyła Agnieszka Maliszewska, spotkanie było w formie hybrydowej.

Przypomnijmy, Prezydium COGECA to wybrani z grona 27 państw członkowskich przedstawiciele europejskiego sektora spółdzielni rolniczych. W skład Prezydium wchodzą osoby z Francji, Niemiec, Hiszpanii, Włoch, Finlandii, Holandii i Polski. Pracom Prezydium przewodniczy Ramon Armengol z Hiszpanii. Agnieszka Maliszewska jest pierwszą wiceprzewodniczącą.

Całość dyskusji koncentrowała się wokół najważniejszych tematów, z jakimi aktualnie boryka się europejskie rolnictwo i spółdzielczość. Dyskutowano na temat najważniejszych dokumentów unijnych, w tym narodowych planów strategicznych i nowej Wspólnej Polityki Rolnej.

Aktualnie trwa analiza narodowych planów strategicznych. Dotychczas Komisja Europejska opublikowała 19 odpowiedzi PCz, ale nieoficjalnie wiadomo, że jest kilka krajów do których uwagi do planów przesłano ponownie. Komisja ma trzy miesiące na zatwierdzenie tych planów i to wydaje się dość trudne, ponieważ rolnicy powinni jak najszybciej wiedzieć jak wyglądać będzie nowa wspólna Polityka Rolna. Muszą wiedzieć jak produkować, aby spełnić wymagania WPR.

Na przestrzeni ostatnich miesięcy temat rosnących kosztów produkcji pojawia się na każdym ze spotkań. Szczególnie teraz, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, co jeszcze bardziej pogłębiło i tak już trudną sytuację europejskich rolników i przetwórców. Dla przykładu w Hiszpanii ceny pasz wzrosły o 120-150 Euro na tonie w porównaniu z ubiegłym rokiem. Wiele hiszpańskich gospodarstw odczuwa problemy finansowe i odnotowuje bilans ujemny w swoich gospodarstwach. To doprowadzić może do wygaszania produkcji na wielu obszarach, szczególnie w zakresie produkcji zwierzęcej.

Tym bardziej problem ten może się nasilić w europejskich gospodarstwach po wprowadzeniu nowelizacji dyrektywy z 2010 roku w sprawie emisji przemysłowych. Rodzinne gospodarstwa hodowlane zapłacą wysoką cenę tych zmian.

Przypomnijmy, że w ciągu ostatniej dekady w zakres tej dyrektywy wchodziły tylko największe instalacje hodowlane w UE, w nowelizacji zaproponowano natomiast  niemal dziesięciokrotne zwiększenie liczby gospodarstw zajmujących się hodowlą bydła, trzody chlewnej i drobiu, co miało objąć gospodarstwa rodzinne i zakwalifikować je jako „instalacje rolno-przemysłowe”. W obecnym kształcie zmiana ta zmusiłaby tysiące rodzinnych gospodarstw hodowlanych do przestrzegania kosztownego protokołu dotyczącego emisji, opracowanego głównie z myślą o dużych przedsiębiorstwach. Zaledwie kilka dni po komunikatach instytucji na temat potrzeby autonomii strategicznej UE w zakresie żywności, to księgowe, ideologiczne i oderwane od realiów gospodarstwa podejście, jest odczuwane przez hodowców zwierząt jako cios w całej Europie. W ramach rewizji dyrektywy w sprawie emisji przemysłowych (IED) Komisja Europejska postanowiła rozszerzyć zakres swojej propozycji na hodowle bydła i obniżyć progi dla sektora trzody chlewnej i drobiu, które są już objęte tą dyrektywą od 2010 roku. Co to dokładnie oznacza? Komisja planuje objąć hodowlę świń, drobiu i bydła ponad 150 „jednostek przeliczeniowych inwentarza”. Za tym księgowym żargonem kryje się bardzo prosta rzeczywistość: wiele gospodarstw rodzinnych wejdzie w zakres tej dyrektywy i de facto zostanie sklasyfikowanych przez Komisję jako „instalacje rolno-przemysłowe”. Według Komisji będzie to stanowić jedynie „13% największych gospodarstw hodowlanych w UE”. Jest to mylący sposób ujęcia tej kwestii. W Niemczech i Finlandii ponad 90% produkcji brojlerów będzie uznawanych za „instalacje rolno-przemysłowe”, podczas gdy taka sama część francuskiej produkcji trzody chlewnej, wołowiny i mleka będzie również uznawana za „instalacje rolno-przemysłowe”. Ten arbitralny próg jest szokujący i świadczy o głębokim oderwaniu od realiów gospodarstw rolnych w terenie. Przyjęcie takiego podejścia liczbowego było najbardziej uproszczonym sposobem rozwiązania tej kwestii. Pomimo oceny wpływu przeprowadzonej przez Komisję, ustalony próg jest politycznym arbitrażem, który stanowi niewyważone i częściowe podejście do zrównoważonego rozwoju. Jeśli zamierzeniem jest ustalenie celowo niskich poziomów w perspektywie negocjacji międzyinstytucjonalnych, to czy Komisja zdaje sobie sprawę z katastrofalnego przesłania wysyłanego do dziesiątek tysięcy rolników, którzy codziennie walczą o rentowność swoich gospodarstw i poprawę stosowanych przez siebie praktyk?

– Okazuje się, że zapowiadany głośno proces minimalizacji unijnej biurokratyzacji poszedł w zupełnie innym kierunku. Dziś rolnicy i spółdzielnie stają pod pręgierzem dodatkowych obciążeń administracyjnych, które nie widzieć z jakiego powodu są mnożone.

Szczególnie teraz, kiedy mamy kryzysową sytuację związaną z realną groźbą kłopotów z bezpieczeństwem żywnościowym rolnicy powinni skoncentrować swoje wysiłki na produkcji rolnej, a nie produkcji „papierów” i sprawozdań – powiedziała Agnieszka Maliszewska, po spotkaniu w COGECA.  – To bez wątpienia uderzy w naszą konkurencyjność na arenie międzynarodowej. Ja osobiście nie widzę sensu aż tak drastycznie ważnych zmian i to na niekorzyść rolników i spółdzielni rolniczych.

Fakt, że Komisja Europejska mówi dziś o „instalacjach rolno-przemysłowych” w odniesieniu do gospodarstw rodzinnych pokazuje, że panuje całkowite niezrozumienie stanu kryzysu z jakim mamy do czynienia.

Taka polityka spowodować może zwiększenie importu z krajów trzecich na unijny rynek.

A przecież wiele głosów dziś jednoznacznie apeluje o wzmacnianie niezależności żywnościowej Europy. Konieczne jest tez przygotowanie krótko i długofalowej strategii bezpieczeństwa żywnościowego. Takie głosy wybrzmiewają dziś nie tylko w czasie spotkań organizacji rolniczych i spółdzielczych, ale także coraz częściej wiele państw członkowskich podnosi ten wątek.

Oczywiście nie zabrakło w dyskusji tematu wojny na Ukrainie, której skutki odczuwane będą przez światowy rynek rolno- spożywczy jeszcze przez wiele lat. Choć dziś trudno określić, kiedy może zakończyć się agresja Rosji, to już analitycy oceniają katastroficzne skutki w związku z ograniczeniami produkcji i eksportu z Ukrainy.